Tak do końca to właściwie nie wiadomo czy te kwiatki, czy pomysł na te ciasteczka pochodzi z krajów arabskich... Ale fakt użytych w przepisie składników pozwala na nazwanie ich właśnie w ten sposób. Bo składniki arabskie są, a jakże.
Przede wszystkim pasta daktylowa. Składnik również innych arabskich wypieków (np. ciasteczek ma'amoul) jest szalenie wdzięcznym dodatkiem do ciast i deserów. Zdrowym i smacznym. Daktyle są doskonałą przekąską, zawierającą wiele witamin, wapń, potas i naturalną słodycz, którą mogą spożywać diabetycy. Pasta z daktyli powstaje przez zmielenie podsuszonych owoców daktylowych i odparowanie masy. Świetna do ciast, ale też do jedzenia w postaci ciągutki dla łasuchów :)
Do ciastek kwiatkowych potrzebujemy ponadto ciasto francuskie. Nie ukrywam, że wykorzystałam kupne, bo tak szybciej i prościej. I dodatki do masy daktylowej - orzechy (u mnie pistacje i orzechy nerkowca), masło klarowane, mleko lub śmietankę, wodę różaną lub wodę pomarańczową.
Ale przez sposób wykonania ciastka, nie można powiedzieć, że jest to przepis na ekspresowy deser. Raczej na deser, którym będziemy chcieli komuś zaimponować, np. przyszłej lub obecnej teściowej? ;))
Robiłam te ciastka po raz pierwszy. Inspiracją stał się przepis znaleziony na
tym blogu.
Zrobię jeszcze pewnie nie raz. Dzieci polubiły bardzo. Te małe i duże ;)
Składniki
Do wykonania 15-16 ciastek będziecie potrzebować:
Niewiele składników w sumie. Zero cukru jako dodatku. Można nie używać masła. Wówczas należy dodać więcej mleka lub śmietanki.
Wykonanie
Pastę daktylową należy wyłożyć do rondla z grubym dnem, dodać masło, mleko lub śmietankę i rozdrobione orzechy. I na maleńkim gazie podgrzać i cały czas mieszając doprowadzić składniki do połączenia w jednolitą, gęstą, plastyczną masę. Na końcu dodać wodę aromatyczną. Odstawić na bok do wystudzenia.
Ciasto wyłożyć na blat lub na stolnicę, lekko podsypać mąką. (Po wyjęciu ciasta z opakowania, z lodówki, nie należy długo przechowywać go w temperaturze pokojowej, by nie zrobiło się za miękkie).
Wykrawać krążki średnicy ok. 6 cm. Lub większe jeśli chcemy większe kwiatki ciasteczkowe mieć. Ciasto pozostałe pomiędzy krążkami zagnieść, rozwałkować i wykrawać kolejne krążki.
Z wystudzonej masy przygotować kulki wielkością odpowiednie do wielkości krążka (średniej wielkości orzech włoski to dobra referencja). Krążek w rękę, kulka na krążek, brzegi krążka leciutko zwilżone wodą. I zakładając brzeg krążka na kulkę zamykamy go w cieście. Dokładnie zalepiamy. Kładziemy na blacie zlepieniem do dołu. Lekko spłaszczamy. Nakrawamy gwiaździście w 6 miejscach do spodu ale nie dochodząc do środka. A potem mając taką spłaszczoną kulkę w dłoniach delikatnie chwytamy w palce każdy z "listków" i odwijamy pod kątem 45 st. w płatek kwiatka. Jeden po drugim uważając by zbytnio nie zlepiły się, by kulka się nie rozpadła, by pasta daktylowa nie była zbyt wysmarowana ciastem. Wymaga to wprawy, poćwiczenia. Trzecie ciasteczko już będzie świetne ;)
Kwiatki układamy na blasze na papierze do pieczenia i pieczemy do zrumienienia się ciasta w temperaturze ok. 180 st. C (ok. 15 min., może chwilę krócej w zależności od piekarnika. Warto sprawdzać).
Tak upieczone ciasteczka można przechowywać w puszce. Są pyszne nawet po tygodniu. Świetnie smakują do kubka mleka, herbaty lub kawy.
Saha ła hana!
Smacznego :)